Wypił alkohol i wyruszył w podróż samochodem, którą zakończył w polu po tym, jak uderzył w drzewo. Na szczęście skończyło się tylko na obrażeniach, a przecież było "o włos" od tragedii. Każdy pijany kierujący bowiem to śmiertelne zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego.
Wczoraj (7.04) dyżurny grudziądzkiej komendy otrzymał zgłoszenie o tym, że do mieszkanki Świecia nad Osą przyszedł mężczyzna, który poinformował, że samochodem uderzył w drzewo. Miał on widoczne obrażenia, ale twierdził, że nie potrzebuje pomocy medycznej. Mimo tego kobieta zadzwoniła po pogotowie i przybyły na miejsce Zespół Ratownictwa Medycznego zabrał mężczyznę do szpitala. Tam też pojechali policjanci z Posterunku Policji w Grucie, natomiast na miejsce zdarzenia drogowego dyżurny wysłał funkcjonariuszy „drogówki”.
Mundurowi ustalili, że mężczyzna nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, w skutek czego uderzył w drzewo, po czym wjechał na pole. Jak się okazało, 24-latek był pod wpływem alkoholu. Miał promil alkoholu w organizmie i nie posiadał uprawnień do kierowania.
Teraz za przestępstwo kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości odpowie przed sądem.